Koncert w Korzonku

Wczorajszym drugim programem był Koncert w Korzonku. Nietypowy, ponieważ pierwszy od dawna przygotowany przez uczestnika obozu, a nie druha! Zaszczytu tego dostąpił Maurycy Greczko. Zapowiedział nam na ten wieczór piosenki wcześniej mu nieobce, lecz których sens dotarł do niego długo później, przeważnie w ciągu ostatniego roku. Utwory, które nie każdy zna…

Sporo osób pojawiło się w Korzonku. Myślę, że większość przygnała tam ciekawość. Porozsiadani wśród świec, wsłuchaliśmy się w słowa naszego kolegi współobozowicza, który powoli wprowadził nas w swój muzyczny świat. Na początku z głośników popłynął refleksyjny Johnny Cash, utwór „The Man Comes Around” oraz cover „Personal Jesus”. Jak stwierdził Maurycy, jest to jeden z niewielu przypadków, kiedy cover utworu jest prawdopodobnie lepszy niż jego pierwsze wykonanie. Zaraz jednak nastąpiła pewna zmiana klimatu i usłyszeliśmy Moby’ego w utworach „Mistake” oraz „In this World”. Tego wykonawcę poznałam parę lat temu właśnie w Korzonku dzięki druhnie Avadzie i bardzo miło było usłyszeć mi go znów w tym samym miejscu. Kolejne utwory w wykonaniu tym razem polskiego autora, Lecha Janerki. Były to piosenki „Wirnik” oraz „Zero zer”. Maurycy zapowiedział tę piosenkę frazą „Przeżyją tylko ci, co zrozumieją ten dziwoląg. Miłość”, która powtarza się w utworze. Urzekło mnie to zdanie. Kolejny wykonawca to i kolejna zmiana klimatu – zespół Portishead i aż trzy piosenki „It’s a fire”, „Biscuit” oraz „The rip”. Opisać ich słowami nie potrafię, trzeba to po prostu usłyszeć, najlepiej – w Korzonku! Później znów polski autor, a równocześnie pisarz i poeta – Marcin Świetlicki z zespołem Świetliki w utworze „Niebieskie”. A na koniec? Na koniec usłyszeliśmy „nowe odkrycie” Maurycego, dwa kawałki Joy Division: „Passover” oraz „The Eternal”.

Choć koncert mógł wydawać się długi, myślę, że nikomu nie spieszyło się z powrotem do namiotów. Muzyka, którą zaserwował nam Maurycy, dała do myślenia i pozwoliła na chwilę melancholii. Długo w noc nuciłam jeszcze te piosenki. Mam nadzieję, że nie będzie to ostatni tego typu Koncert.

 

Basia Czochara