Korczakowska wigilia

Siódmego grudnia zebraliśmy się licznym gronem w zielonogórskim Elektronie, by wspólnie jako rodzina Naszego Domu świętować zbliżające się wielkimi krokami Boże Narodzenie. Radość spotkania po długim okresie rozstania dała swój upust już w pierwszych uśmiechach i spojrzeniach, które napotykaliśmy po przekroczeniu bram, jakże ważnej dla historii naszego obozu, szkoły. Uściski, przywitania, pocałunki, śmiech, dalsze uściski. Jednak trzeba ochłonąć, kierować się do sali, już druhowie wzywają, już słychać wszędzie słowa “zaczyna się”.

I zaczyna się magia Korczakowa przy akompaniamencie świątecznego obrządku. Najpierw opłatek. Oj, jak dawno nie widziałeś tych twarzy! Chciałoby się powiedzieć wszystko, a jednocześnie wiesz, że wszystko co ważne i piękne zostało podczas waszej przyjaźni wypowiedziane. I szukasz, szukasz twarzy, bo to twarze, to ludzie tworzą to miejsce, a Ciebie ogarnia te niewypowiedziane szczęście, że ich wszystkich tu widzisz, w jednym miejscu, znowu razem.

Później jak to na wigilię przystało, zaczyna się kolacja: karp, pierogi, barszcz, ciasta, rozmowy, sałatki, więcej rozmów, polejcie mi soku, bo trzeba wszystko powiedzieć, streścić pół roku, jednocześnie nie pomijając żadnego szczegółu. Święta są piękne.

Następnie dzięki wspaniałemu zaangażowaniu druhów coraz bardziej toniemy we wspomnieniach z Lasu. Przyszła pora na Paradę Oszustów. Znowu poczułem tą jedność w obliczu wyzwania, jakim jest zdobycie jak największej ilości waluty cukierkowej.

Jednak wigilia to również czas dla refleksji i przemyśleń, na które często brakuje czasu w pędzie dnia codziennego: przyszła pora na koncert Szefa. Muzyka posiada szczególną moc przenoszenia nas w wymiar wspomnień, nawet jeżeli te wspomnienia nie są nasze, to marzymy, snujemy wizje uczuć, które autor chciał nam przekazać. Myślę, że wiele osób chodź przez ułamek sekundy znalazło się na kocu w Korzonku lub w kręgu, wpatrzeni w ogień…

Podziękowania, światło. Wszyscy jeszcze pogrążeni w zadumie poprzedniej piosenki rozchodzą się to do domów, to do sal, by nacieszyć się ludźmi, przehandlowując w zamian własny sen. Bo przecież jak w taki czas myśleć o spaniu…

Dziękuję wam wszystkim, to był piękny wieczór i piękna noc .Wesołych Świąt!

 

Bartek Stańczyk