Zgodnie z prognozami padało, padało i padało od rana… Nie mieliśmy więc zaprawy porannej, za to pobudka radiowa była całkiem żwawa. Na śniadanie dostaliśmy fenomenalną kaszkę manną z jagodami! Szkoda, że częściej jej nie ma… Ogólnie poranek i przedpołudnie mało optymistyczne. Zimno i błoto. Ze względu na wilgoć mokre rzeczy nie schły. Mimo wszystko Kadrze udało się zorganizować ciekawą rozrywkę. Mowa o Kor-quizie. Podzieleni na zastępy odpowiadaliśmy na pytania z różnych kategorii, typu: miasta z lotu ptaka, regionalne potrawy, wiedza o zwierzętach czy roślinach. Ku naszemu zdziwieniu (serio, to była ostatnia rzecz, jakiej się spodziewaliśmy) wylądowaliśmy na podium. Konkretnie na trzecim miejscu. Jeśli nie liczyć dwóch drużyn Kadry, które, o ironio, zajęły pierwsze i drugie miejsce. „ A deszcz ciągle padał kropla po kropelce…”
Do obiadu nie zrobiliśmy już chyba nic godnego uwagi. Po obiadku nadszedł czas na kilka partyjek Hero Realms wraz z Witkiem, Jar Jarem oraz Jezusem. W ramach zajęć popołudniowych dostaliśmy propozycje wyboru pomiędzy mafiopodobną grą integracyjną, której nazwy nie pamiętam, a obejrzeniem filmu pt. „Przesilenie zimowe” . Wybrałem film. W skrócie był to film o uczniu, nauczycielu i kucharce, którzy przez szczególny rozwój wydarzeń zostali na ferie świąteczne w szkole z internatem, podczas gdy reszta wyjechała. Akcja była osadzona w USA, na oko w latach siedemdziesiątych. Główni bohaterowie, choć początkowo sobie nieprzychylni, z czasem zmieniają nastawienie i nawiązują ciekawe relacje. Osobiście film mi się podobał. Był wzruszający i głęboki. Pikanterii dodawał fakt, iż twórcy nie żałowali dwuznacznych żartów i wulgaryzmów, przez co było realistycznie i chwilami zabawnie. Zdecydowanie film godny polecenia.
Dalej nie przestawało padać. Ale na kolacje dali nam jajecznicę, więc humor gitówa! Przestało padać dopiero wieczorem, co umożliwiło zrealizowanie ogniska w kręgu, z czego ja, jako gitarzysta, bardzo się cieszę. Na kręgu się jednak nie skończyło. Jako Drugi Program wieczoru Szanowny Pan Maciej Kapała zorganizował Koncert w Korzonku, który ze względu na pogodę odbył się w Cyrku. Był on niezwykły, ponieważ repertuar wymyślaliśmy my (uczestnicy). Zgłosiło się łącznie chyba 9 osób (w ty ja), by puścić jedną wybraną przez siebie piosenkę i o niej opowiedzieć. Bardzo fajna atmosfera i muzyka oczywiście. Póki co nie pada i mam nadzieję, że tak już pozostanie. 🙂
Mikołaj Markov