We wtorek pobudka zaczęła się 40 minut później niż zwykle (żebyśmy się po nocnych wędrówkach wyspali). Z głośników poleciał Ramstein oraz Stare Dobre Małżeństwo. Na śniadanie, oprócz standardowego zestawu druhny Reni, były też jajka. Po porannym posiłku pojechałem z druhem Igorem pomóc sprzątać świetlicę w Świniarach po poniedziałkowej ewakuacji. Zajęło nam to około 2 godzin. Gdy wróciliśmy na teren obozu okazało się, że znowu nie mogę wykapać się w jeziorze, ponieważ rzekomo mogą być w wodzie sinice (prawdopodobnie wiatr przywiał wszystkie glony, pyłki i drobinki na nasze kąpielisko, co nie wyglądało dobrze, na wszelki wypadek próbka pojechała do laboratorium – od red.), a do tego dh. Ratowniczka bardzo źle się czuje. Frustruje mnie taki stan rzeczy. Na obiad było bardzo dobre kaszotto z kurczakiem, a zupę tym razem kucharze przygotowali na kolację. Po ciszy poobiedniej wszyscy rysowaliśmy prace na konkurs do wybranego przez siebie tekstu piosenki śpiewanej w Korczakowie. Zajęcia zorganizowała dh. Gosia K. Narysowałem zegar, urnę oraz śmierć z kosą jako ilustrację do piosenki „Zegarmistrz światła”. Na kolację była zupa warzywna oraz standardowo zestaw druhny Reni. Po kolacji odbyło się ognisko, gdzie śpiewaliśmy oraz pląsaliśmy „Ojca Abrahama” i „Wyścigi konne”. Po ognisku poszliśmy spać.
Jacek, zastęp 13