Kor Wigilia 2014

W sobotę 13 grudnia w Zielonej Górze odbyła się nasza Korwigilia.

Korczakowcy z całej Polski w różnym czasie i o różnych porach zaczęli się zjeżdżać do jednego miejca- Zielonej Góry, w której miał odbyć się nasz wigilijny wieczór. Niektórzy z nas przybyli na miejsce dużo wcześniej, aby pomagać w przygotowaniach. Dla wielu Korwigilia była jedyną okazją, aby spotkać się poza Korczakowem, do którego zostało przecież jeszcze sporo czasu. Cóż, trudno o lepszą okazję do spotkania w tak dużym gronie.

Osób było bardzo dużo, bo około setki. Wśród druhów, instruktorów, Korwygów, uczestników i przyjaciół Korczakowa łatwo można było poczuć atmosferę obozu i znaleźć się u siebie.
Kiedy wszyscy już przyjechali i przywitali się ze sobą (było to koło godz. 17:30), druhna Frania zabrała głos, witając nas na Korwigilii i wyrażając swoją radość z naszego przyjazdu. Następnie w obieg weszły opłatki, z których każdy wziął po jednym. Wreszcie wszyscy z osobna mogli bezpośrednio powiedzieć drugiemu ciepłe słowo i złożyć życzenia. Z pewnością była to jedna z najmilszych i najbardziej zapamiętanych chwil podczas wieczoru. Dzielenie opłatkiem trwało długo, choć czuło się, że minęło niewiele czasu, niektórym nawet zabrakło go na zamienienie zdania ze wszystkimi. Zaraz po składaniu życzeń, atmosfera w sali zrobiła się cieplejsza, wszyscy poczuli się lepiej, jak… wśród swojej rodziny.Wrzawa rozmów nieco ucichła, gdy zasiedliśmy przy stołach pełnych jedzenia, na co niektórzy pewnie niecierpliwie czekali (myślę że po podróży, którą niektórzy przebyli, zaspokojenie głodu było zrozumiałą potrzebą). Po raz kolejny na korwigilijnych stołach zagościły potrawy zrobione i uszykowane przez samych uczestników, którzy przywieźli je ze sobą. Ciasta, pierogi, owoce, barszcz, ryby, sprawiały, że klimat wydawał się bardziej domowy. Było pysznie.

Po jakimś czasie, podczas którego niektórzy zdążyli rozejść się po szkole, przyszła pora na zabawy, które uszykowało kilku uczestników wigilii. Polegały one m.in. na odgadywaniu słów, wypisaniu wszystkich potraw, które powinny się znaleźć na wigilijnym stole, czy obieraniu pomarańczy na czas. Okrzyki dopingu przeciwnych drużyn rozchodziły się po salach Elektronu.

Po pewnym czasie, gdy emocje związane z rywalizacją trochę już opadły, dh Młody przedstawił wszystkim plan działania Korczakowców na następne pół roku, do czasu rozpoczęcia obozu. Wtedy Natalia Kędzia i Gabi Jarzębska pokazały nam prezentację multimedialną, zachęcającą ludzi z zewnątrz do zainteresowania się Korczakowem i przyjechania na obóz. Zamysł projektu jest taki, aby prezentację pokazywać w swoich szkołach, rozgłaszać i udostępniać innym, aby dotarła do jak największej liczby osób. Zostanie ona wkrótce umieszczona na stronie Korczakowa i na Facebooku. Zatem pokazujcie ją innym i zachęcajcie do przyjazdu na nasz obóz!

Kiedy prezentowanie projektu dobiegło końca, przedstawiona została nam ciekawa inicjatywa, mianowicie nazwanie jednej z nowych ulic Zielonej Góry imieniem naszego drogiego Szefa, na cześć Jego pamięci. Trzeba tylko zebrać od mieszkańców miasta odpowiednią ilość podpisów pod petycją. Uważam, że pomysł jest świetny i liczę na to, że wejdzie w życie!

Kolejnym punktem programu była premiera filmiku promującego Korczakowo, nagranego na młodszym turnusie w tym roku.
Potem nastąpiła przerwa, podczas której było dużo czasu na rozmowy. W tym czasie rozdano nam losowo karteczki w kształcie dzwonków, na których mieliśmy napisać życzenia dla osoby, której imię tam widniało. Przez jakieś 10 minut wszyscy wymyślali oryginalne bądź mniej oryginalne życzenia oraz szukali wolnych długopisów, by je zapisać. Następnie kilka uczestniczek, które były autorkami tego pomysłu, zebrało kartki.

Ważnym elementem spotkania był koncert poświęcony Jerzemu Zgodzińskiemu, Jego ulubionym utworom muzycznym, które zwykł puszczać co roku na Korwigilii. Najpierw rozdano odpowiednim osobom nasze życzenia, więc atmosfera zrobiła się jeszcze bardziej przyjemna. Podczas koncertu można było usłyszeć Chopina, piosenkę z musicalu „Metro”– Uciekali czy „Kolędę dla nieobecnych”. Nowym utworem była piosenka ze świeżego albumu Leonarda Cohena, którą wybrano, wiedząc, że Szefowi na pewno bardzo by się spodobała. Z pewnością na Jego koncercie nie zabrakłoby utworu z nowego albumu tego wykonawcy. Gdy kolejne piosenki wybrzmiewały, można było poczuć pewną nostalgię.

Podczas wypełnionego różnymi zajęciami wieczoru udało się jeszcze zebrać wszystkich i zrobić wspólne zdjęcie.
Wieczór zamknął pożegnalny krąg, który złączył nas wszystkich. Iskierka oczywiście dotarła.

Dla wielu osób w tamtym momencie Koriwgilia dobiegła końca, bo musieli wracać do swoich domów. Niektórzy jednak zostali na nocleg, a szkoła wypełniła się rozmowami, dochodzącymi z najróżniejszych jej części. Niektóre z konwersacji trwały nawet do rana. Uczestnicy bowiem szli spać naprawdę o najrozmaitszych porach.

Rano rozpoczęły się prace porządkowe
… i pożegnania.

Do zobaczenia w miejscu, gdzie rosną poziomki.

Tekst: Maurycy Greczko
Foto: Sewer
Opracowanie: dh Grzegorz Witak