Cóż to był za weekend!

Jak co roku przed obozem trzeba było przeprowadzić Wielką Naradę Kadry. To jest to spotkanie, na które każde z nas przywozi swoje pomysły programowe i organizacyjne na obóz; to na Wielkiej Naradzie dzielimy obowiązki (w tym próbujemy sprawiedliwie wybrać osoby odpowiedzialne za zaprawy poranne…) i zastanawiamy się wspólnie, co poprawić w funkcjonowaniu obozu. To też czas, który możemy po prostu spędzić ze sobą – wszak Korczakowo to nie tylko obóz, lecz przede wszystkim ludzie.

Wreszcie Wielka Narada to też czas, kiedy mamy okazję, my sami, stać się lepszymi.  W tym roku w planie mieliśmy dwa szkolenia.

Zjechaliśmy się do Poznania na długi weekend na początku czerwca. Piątek był okazją do zwiedzania i podbijania miasta, za to w sobotę wzięliśmy się od rana ostro do pracy. Zaczęło się od szkolenia ze psychologami – panią Kasią i panem Markiem Małkowiczami (pani Kasia to Korczakowiec, jeździła na obóz w latach 80., pan Marek już nas szkolił, a Korczakowcem jest też ich córka). Już parę tygodni temu zgłosiliśmy zagadnienia, które chcielibyśmy poruszyć, np. rozwiązywanie konfliktów w grupie czy radzenie sobie z trudnymi sytuacjami. Samo szkolenie to było bardzo dobrze spędzonych prawie 5 godzin.

Drugą część stanowiła zasadnicza Wielka Narada. Pomysłów co niemiara! Pod tym względem spotkania Korczakowców są niesamowite. Stężenie  kreatywności na metr kwadratowy przekracza wszelkie normy codzienności. Wyniki naszych ustaleń będą pojawiać się na bieżąco przed obozem i na obozie. Będą niespodzianki!

Na popołudnie mieliśmy w planie wspólne wyjście do małego kina – żeby odpocząć i się ukulturalnić.

Wybraliśmy film „Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie”, opowiadający o tym, jak niestety bardzo często ludzie są wobec siebie nieszczerzy i żyją w kłamstwie, nie potrafiąc/nie chcąc pokazać swojego prawdziwego oblicza. Po seansie jeszcze długo o nim dyskutowaliśmy, wyłapując poszczególne sceny, zdania, ujęcia. Polecamy.

W planach na wieczór ważną rolę zagrał przypadek. Dopiero parę dni przed szkoleniem okazało się, że akurat tego dnia wieczorem na placu Wolności wystąpi Teatr Ósmego Dnia ze spektaklem „Arka”. Pamiętając ich występ sprzed bodaj 10 lat – który oglądaliśmy we Frankfurcie nad Odrą w ramach odskoczni od poobozowej kwaterki – nie mieliśmy wątpliwości, że powinniśmy „Arkę” obejrzeć.

Pablo Ley w “El Pais” w 2001 roku tak pisał o spektaklu:

‘Arka’ zaczyna się przybyciem młodej pary. Odbywa się wesele, wesele przy akompaniamencie radosnej muzyki, z cygańską atmosferą, podlewane obficie alkoholem (…). Ślub kończy się wtargnięciem barbarzyńców, którzy ziejąc ogniem z ust na pokładzie piekielnego wehikułu podążają za publicznością – niespodziewanie znajdując się pośrodku przyjęcia. Właśnie wtedy radość przemienia się w tragedię w scenie o niedoścignionym pięknie. W rytm smutnej i podniosłej muzyki, prawie procesyjnym krokiem przesuwają się wśród masy widzów płonące okna. Wpół drogi pomiędzy zgorzkniałą estetyką Kantora i brutalną przemocą Fury dels Baus, ‘Arka’ rozwija sceny przymusowej emigracji, która kończy się pojawieniem wielkiego, żelaznego statku zamykającego spektakl.

Ale słowa nie oddadzą tego, w czym jako widzowie (? na ile widz w tym spektaklu jest widzem, na ile jego uczestnikiem?) braliśmy udział. Nie odda tego również nagranie, dające jedynie drobną namiastkę naszego doświadczenia:

Bardzo silne przeżycie. Gdy po spektaklu rozmawialiśmy z dziennikarką z Radia Poznań, wciąż byliśmy pełni emocji i gorzkich refleksji. Żeby nie zamykać wątku spektaklu minorowym tonem, dodać należy, że na kilka z zastosowanych przez Teatr pomysłów wpadliśmy także w Korczakowie, przygotowując Koncerty na Wodzie i własne spektakle.

Niedziela stała pod znakiem szkolenia z pierwszej pomocy prowadzonego przez panią Agnieszkę Haremską. Nie było to ani pierwsze nasze szkolenie, ani ostatnie, bo umiejętności radzenia sobie w sytuacjach zagrożenia zdrowia i życia należy ćwiczyć – na pewno było to jednak szkolenie jedno z lepszych. Wszyscy czuliśmy, że dużo się nauczyliśmy. I obyśmy z tej wiedzy nigdy nie musieli korzystać.

I już, tyle. Intensywny i owocny weekend dobiegł końca, przyszła pora na powroty do domów i rzeczywistości. Na szczęście jeszcze tylko kilka dni i spotkamy się znów w Korczakowie.

 

Serdecznie dziękujemy Państwu Kasi i Markowi Małkowiczom z firmy Integra Consulting Poland oraz Pani Agnieszce Haremskiej ze Studia proLOGOS za bezinteresowną pomoc w szkoleniu korczakowskiej kadry.

Integra Consulting Poland

Studio proLOGOS